Co się z tobą, do cholery, dzieje?
Potrząsasz głową i dolewasz wina do opróżnionych lampek. Powinieneś przystopować, jutro masz trening, a tego wieczoru już wystarczająco dużo wypiłeś. Trochę kręci ci się w głowie, ale wciąż nie osiągnąłeś wyznaczonego celu. Nie wiesz, dlaczego chcesz zapomnieć o tym dniu, o spojrzeniu Chiary, o jej zimnych oczach. Chcesz wyrzucić ją z głowy, chcesz by przestała być częścią twojego życia. Dlaczego to takie trudne?
Mirabel cicho komentuje jakiś film, który oglądacie, ale tak naprawdę ani nie słuchasz dziewczyny ani nie śledzisz tego, co dzieje się na ekranie. Łapczywie pijesz wino, pozwalając by świat wokół ciebie tracił swoją ostrość. Z jednej strony ogarnia cię irracjonalna złość, ale z drugiej czujesz się dziwnie pusty i wyprany z uczuć.
Winckler szybko zauważa, że coś jest na rzeczy. Patrzy się na ciebie tymi swoimi błękitnymi oczami, śmiesznie marszcząc czoło.
- Co jest? - Pyta niepewnie.
Spoglądasz na nią tak, jakbyś widział ją pierwszy raz w życiu. Jest całkiem inna niż Chiara - Chiara ma jasne włosy, pełne usta i przeważnie ubiera się elegancko. Mirabel natomiast jest brunetką z niemożliwie błękitnymi oczami, energiczną i niesamowicie otwartą i ciepłą, jeśli tylko nie udaje kokietki, szukającej oderwania od gównianego życia. Nie chodzi tak wyprostowana jak Kastnerówna i zdecydowanie woli dżinsy i flanelowe koszule od wyszukanych sukienek i żakiecików od znanych projektantów.
Prawdziwa Mirabel jest całkiem inna od tej, którą poznałeś tamtej nocy w dyskotece. Prawdziwa Mirabel jest krucha, zagubiona, nieco naiwna. Ale jest też troskliwa, spragniona ciepłych ramion i codziennego szczęścia.
Dwie życiowe kaleki w jednym miejscu, jesteś dziwnie rozbawiony tą myślą. I nie wiesz, dlaczego sam siebie uważasz za kalekę. Bo nie umiesz kochać? Bo zamiast miłości dajesz tylko rozczarowanie i ból? Bo udajesz, że jesteś pozbawiony uczuć podczas, gdy niemal umierasz z tęsknoty?
Cholera, nie chcesz tęsknić za Chiarą.
Bierzesz głęboki oddech i dokładnie analizujesz twarz Mirabel. Jej zaniepokojone spojrzenie rozczula cię, pozwala ci na chwilę wyrzucić z głowy obraz Chiary. Przysuwasz się do brunetki i łapiesz jej dłoń. Po kilku sekundach wahania całujesz delikatnie jej wargi, jakby bojąc się, że dołożysz kolejną rysę na jej popękanym sercu. Ale kiedy dziewczyna z przymkniętymi oczami oddaje twój pocałunek, odrzucasz troski na bok i wplątujesz dłoń w jej długie włosy, mocniej przyciągając ją do siebie.
Nie wiesz, dlaczego chcesz się z nią przespać - przecież nigdy nie śpisz dwa razy z tą samą kobietą.
Ale Mirabel naprawdę dobrze całuje. I pachnie tak słodko, tak przyjemnie, tak, że możesz zapomnieć o całym świecie.
- Manuel... - Po chwili Winckler odsuwa się od ciebie gwałtownie. Jej niebieskie oczy ciemnieją, a usta wyginają się w dziwnym grymasie.
- Mirabel, co ty - zaczynasz niezadowolony. - Jesteśmy dorośli, to nic nie musi znaczysz.
Dziewczyna kręci głową.
- Po pierwsze, to zawsze coś znaczy, o ile nie jesteś obcą osobą. A po drugie...
Urywa z pół zdania, odwracając wzrok. Powoli wstaje z kanapy i podchodzi do okna. Wiesz, co widzi - spowite nocą miasto, spokojne i bezpieczne, nie zapowiadające żadnych trzęsień w życiu ich mieszkańców. Ile razy koił cię ten sam widok, by kilka minut później usłyszeć od Chiary wiązankę niecenzuralnych słów, okraszoną łzami i błaganiami? Ile razy przekonywałeś się, że spokój jest tylko pozorny, że nigdy nie trwa dłużej niż kilka minut?
- A po drugie? - Pytasz nagląco.
- Po drugie - Mirabel odwraca się w twoją stronę z dziwnym uśmiechem na ustach - do cholery, ty ją kochasz. Zawsze ją kochałeś. Przejrzałam się, Fettner.
Otwierasz usta, by po chwili je zamknąć. I tak kilka razy, zupełnie jak ryba wyrzucona na brzeg, bezradnie miotająca się w ostrych promieniach słońca.
Mirabel opiera się o parapet, nie odrywając od ciebie wszystkowiedzącego spojrzenia.
- Nie wiem, o co ci chodzi. - Wreszcie wyduszasz z siebie.
- Widziałam jak na nią patrzyłeś, gdy weszła do kawiarni, jak świadomie ją raniłeś podczas, gdy w twoich oczach tkwił ból nie do opisania. Widziałam twoją walkę, to jak twoje prawdziwe uczucia próbowały wygrać z dumą. Kochasz ją. Mimo wszystko.
Jesteś skołowany. I jednocześnie czujesz jak wzrasta w tobie gniew. Chcesz wykrzyczeć, że to wszystko to tylko kłamstwo, że Mirabel wcale nic nie widziała, że nie ma żadnego bólu w twoich oczach. Ale zamiast tego chowasz twarz w dłoniach, cicho szepcząc:
- Nie mogę jej kochać. Gdybym ją prawdziwe kochał, nie zdradzałbym jej, nie byłbym powodem jej łez.
Tak wiele razy słyszałeś to zdanie od Chiary. Tak wiele razy, że sam w nie uwierzyłeś. Nie możesz jej kochać, nie kochasz jej, po prostu nie, to nawet nie wchodzi w rachubę.
Więc dlaczego tak strasznie za nią tęsknisz, dlaczego wspomnienia przyprawiają cię o takie zdenerwowanie, dlaczego masz wielki mętlik w głowie?
- Boisz się, po prostu się boisz...
- Zamknij się - syczysz gniewnie. - Nic nie wiesz, zupełnie nic.
- Po prostu przyznaj się przed samym sobą, że ci na niej zależy, że Manuel Fettner, austriacki Casanova zakochał się bez pamięci, tylko nie umie obejść się z tą miłością. - Mirabel prycha, nieco rozdrażniona twoim wybuchem.
Kręcisz tylko głową, uparcie odrzucając jej słowa.
- Ja się nie zakochuję. - Mówisz, z nutką desperacji w głowie. Chcesz w to uwierzyć, ale... Do cholery, wiesz, że to prawda, wiesz, że kochasz Chiarę, jak jeszcze nikogo innego. I za każdym razem, kiedy to sobie uświadamiałeś, uciekałeś od niej przestraszony i wpadałeś w ramiona innej, jakby chcąc udowodnić sobie, że do szczęścia nie potrzebujesz tej jednej kobiety.
I dlatego też chciałeś przed chwilą przespać się z Mirabel.
Więc co? Boisz się miłości? Przecież to niedorzeczne.
- Nie jesteś taki. Nie wmawiaj sobie, że jesteś chłodny i oschły, że nie masz uczuć. Oboje wiemy, że to pieprzony kłamstwo, pozory, które tworzysz, aby się bronić.
Bierzesz głęboki wdech. Przez chwilę analizujesz słowa brunetki, po czym gwałtownie wstajesz z kanapy, cały roztrzęsiony i przerażony.
- Odpieprz się. - Krzyczysz trochę bezradnie i wychodzisz z salonu. Potrzebujesz samotność, musisz oczyścić umysł. Zamykasz się w łazience i ściągnąwszy ubranie, wchodzisz pod prysznic. Lodowata woda studzi twój gniew; złość powoli ustępuję, a w jej miejsce pojawia się dziwne zrezygnowanie i pogodzenie się z losem. Cóż, nie możesz dłużej uciekać od tej myśli. Kochasz Chiarę i tylko z nią byłeś prawdziwe szczęśliwy.
Pytanie tylko, co dalej?
Po dwudziestu minutach wracasz do salonu spokojny, trzeźwy i trochę przygaszony. Mirabel siedzi na kanapie i obserwuje cię smutnymi oczami.
- Przepraszam. - Szepcze prawie bezgłośnie, lekko spuszczając głowę.
- To ja przepraszam. - Wzdychasz głośno i siadasz obok niej. - Zachowałaś się jak prawdziwa przyjaciółka, a ja cię tak zaatakowałem. Sorry.
- Rozumiem cię.
- I dziękuję. - Kładziesz dłoń na jej ramieniu, jakby chcąc pokazać, że naprawdę doceniasz to, że otworzyła ci oczy. - Wiesz, chyba potrzebowałem, aby ktoś tak dobitnie i wprost powiedział mi to, co sam tak uparcie od siebie odrzucałem. Schlierenzauer nieraz próbował, ale był w tym temacie tak subtelny, że łatwo było mi go zbyć.
Dziewczyna uśmiecha się niewyraźnie.
- Najważniejsze, że się przełamałeś. Teraz musisz tylko zadecydować, co dalej.
I oto dochodzicie do punktu, który powoduje u ciebie atak paniki.
- Co niby mogę zrobić? - Prychasz. Panika zawsze wyzwala w tobie irytację i złość.
Mirabel wzrusza ramionami.
- Drogi są dwie, albo walczysz o Chiarę, albo o niej zapominasz. Nie ma nic pomiędzy, Fettner.
Uśmiechasz się ze zrezygnowaniem. Po tym wszystkim, przez co przeszliście, Chiara nie wróci do ciebie, za bardzo będzie się bała, że znowu wpadniecie w to same błędne koło.
I może miałaby rację?
*****************
Dwa rozdziały zapasu, tak niedobrze!
I nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać, więc zmykam do w