osiem: bezużyteczna wiara



- Jesteś dziwnie milczący. - Stwierdza nagle Mirabel, gdy wracacie z jej mieszkania. Nie zerkasz na nią, będąc całkowicie skupiony na drodze. I na własnych myślach.
- Miałem ciężki dzień. - Odpowiadasz szybko, tylko po to, aby ją zbyć. Jednak wiesz, że to nie wystarczy. Poznałeś Mirabel na tyle, by wiedzieć, że dziewczyna jest bardzo dociekliwa i łatwo się nie poddaje.
- Skręć w tą ulicę. Jest tutaj zajebista kawiarnia. Mają najlepszego sernika na świecie.
- Mirabel...
- Naprawdę mam ochotę na tego sernika. Ja stawiam.
Nie masz siły, by się z nią kłócić. Posłusznie włączasz kierunkowskaz i po chwili parkujesz na ciasnej, jednokierunkowej ulicy. Wychodzicie z auta i jak najszybciej przemykacie do wnętrza kawiarni; ostatnimi dniami pogoda nie rozpieszcza mieszkańców Innsbrucka, nie pozwalając im ani na chwilę odetchnąć od zacinającego deszczu.
Kawiarnia podoba ci się. Jest przytulna, ładnie urządzona. Ściany zostały pomalowane na ciepły beż, dominują tutaj raczej stonowane kolory, ożywione kilkoma kolorowymi elementami. W powietrzu czuć przyjemny aromat parzonej kawy, panie kelnerki są miłe i ładne, a z głośników cicho wypływają dźwięki indie rocka.
Naprawdę żałujesz, że nie znałeś tego miejsca wcześniej.
Zamawiasz espresso, a Mirabel karmelowe latte machiatto. Oczywiście bierzecie także po kawałku sernika wiedeńskiego, który, musisz przyznać, jest obłędny.
- Więc co się dzisiaj stało? - Brunetka zerka na ciebie z nad wysokiej szklanki.
Unikasz jej wzroku, bo nie chcesz, by zobaczyła całą prawdę w twoich oczach. Doskonale wiesz, że umiesz kłamać jak mało kto, ale oczy nie ukryją tego, co kryją usta.
- Miałem poważną rozmowę z kumplem. Jest załamany. Zdradziła go dziewczyna i takie tam. - Odpowiadasz oględnie, obejmując palcami małą, ciepłą filiżankę.
- I tak się tym przejąłeś?
- To mój przyjaciel. - Przeszywasz ją ostrym spojrzeniem.
Mirabel wzrusza ramionami. Prowokuje cię, wiesz to. I dostrzega więcej niż wszyscy ludzie wokół ciebie, widzi w tobie emocje, które tak doskonale ukrywasz, umie przejrzeć cię na wylot, zupełnie jakbyś był ze szkła. Trochę to cię przeraża, czujesz się taki nagi i bezbronny, nie wiesz jak odeprzeć jej ataki - cóż, zostałeś zapędzony w kozi róg.
Jeszcze nigdy nie znalazłeś się w takiej sytuacji. Jeszcze nigdy nie zostałeś tak nagle i dobitnie przyparty do ściany. Zawsze każdy grał według twoich reguł, kiedy ta gra tak się zmieniła? I kim, do cholery, jest ta kobieta?
Mirabel jest trochę podobna do ciebie. Też woli zajmować się cudzymi problemami niż swoimi. Woli odbudowywać świat innej osoby podczas, gdy jej własny przypomina zgliszcza, gruzy pokryte grubą warstwą popiołu.
- Prawdopodobnie jego sytuacja coś mi przypomina. - Wygodnie opierasz się o krzesło, rozglądając się po kawiarni. Nonszalancka poza aka sprawdzona taktyka. - Co nie zmienia faktu, że martwię się o niego. Bo to mój przyjaciel.
- Oczywiście. - Brunetka przytakuje. Po chwili marszczy czoło i dodaje - Tylko nie mów mi, że zostałeś zdradzony.
Śmiejesz się, ale twój śmiech jest pusty, pozbawiony wesołości. Bardziej przypomina nerwowy chichot niż szczere rozbawienie.
- Jesteś tym złym, co?
Wzruszasz ramionami.
- Lubię kobiety.
Dziewczyna głośno prycha. Wiesz, co o tobie sądzi. Bawienie się kobietami, szukanie jednonocnych przygód to całkiem co innego, kiedy jest się w związku.
- Nie umiała ci wybaczyć?
- Po prostu przestała wierzyć w moje obietnice. - Uśmiechasz się drwiąco, chociaż w środku nie jest ci do śmiechu. Dziwny uścisk w piersi utrudnia ci oddychanie, ból pali twoje wnętrzności. Coraz trudniej przychodzi ci udawanie obojętności.
- Cóż... - Mirabel przygryza wargę. - Co ty na drugą porcję serniczka?
- Dobry pomysł.
- Naprawdę? - Dziewczyna unosi do góry jedną brew, wyraźnie zdziwiona. - Nie masz jakieś wielkiej diety skoczka, nienaruszalnego zakazu jedzenia słodyczy, czy coś?
- Ostatnio i tak za dużo schudłem. Przyda mi się trochę kalorii.
Brunetka uśmiecha się do ciebie, po czym zamawia ciasto. Mimo, że jej dociekliwie pytania cię irytują, dobrze ci się z nią rozmawia. Dawno nie konwersowałeś bez flirtów, tak szczerze i od serca z jakąś kobietą. Naprawdę miła odmiana.
- To było coś poważnego? Ten twój ostatni związek?
Nabijasz na widelczyk kawałek sernika, nie odrywając od ciasta wzroku.
- Nie, chyba nie. - Kłamiesz gładko.
Kiedyś gdzieś usłyszałeś, że kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą. Chcesz w to wierzyć, chcesz wierzyć, że Chiara nie była dla ciebie nikim wyjątkowym. Że minie jeszcze kilka tygodni i całkowicie wyprzesz ją ze swojego życia.
Ale twoja bezsenność myśli inaczej, nawet twoja podświadomość z tymi swoimi koszmarami jest przeciwko tobie.
- Ale masz wyrzuty sumienia, że ją skrzywdziłeś?
- Wiesz, kiedy przyjrzałem się Michaelowi, kiedy zobaczyłem jak cierpi... Przypomniałem sobie oczy Chiary, gdy wrzucała do walizki swoje rzeczy. Jeszcze nigdy nie widziałem takiego zawodu. Ona... Ona chyba za bardzo we mnie wierzyła. - To wyznanie jest najszczersza rzeczą, jaką kiedykolwiek powiedziałeś Mirabel i ona o tym, wie. Wie też, że raczej nie może liczyć na to, że dopuścisz ją do siebie jeszcze bliżej. - Była naiwna, wmawiała sobie, że może się zmienię. Ale ludzie się nie zmieniają.
- Wiesz to z autopsji?
- Mhmm.
- Powiem ci jedną rzecz, ludzi nie powinno się uogólniać. Człowiek jest specyficzną istotą i to od samej jednostki zależy czy potrafi się zmienić.
Nie wierzysz jej. Masz na ten temat swoje zdanie, którego uparcie się trzymasz. Człowiek może starać się zmienić, proszę bardzo, ale pomimo jego prób i tak zostanie w nim pierwiastek dawnego siebie, szatańskie ziele, które kiedyś na powrót się narodzi i zachwaści tą nową osobę.
- Nie widzisz, że ta twoja wiara zaprowadziła cię do tego miejsca, w którym się znajdujesz? - Uśmiechasz się ironicznie.
Brunetka marszczy czoło, rzucając ci niespokojne spojrzenie.
- Co masz na myśli? - pyta, z roztargnieniem dziabając widelcem kawałek sernika.
- Twój brat. Gdybyś tak naiwnie nie wierzyła, że się zmieni, nie przechodziłabyś przez to piekło.
- Nie rozumiesz. - Mirabel kręci głową. - Jeśli ja w niego nie uwierzę, to nie zrobi tego nikt inny. A on musi mieć w kimś oparcie, musi wiedzieć, że ma dla kogo się zmienić. Mogę się założyć, że ta twoja Chiara myślała tak samo.
Mirabel patrzy się na ciebie z nieskrywaną wrogością i nutką buntu w spojrzeniu. Jeden jeden, myślisz. W tym, co powiedziała brunetka jest wiele prawdy. Ale co z tego, skoro jej przekonania nie idą w parze z rzeczywistością? Czy to, że Mirabel wierzy w zmianę brata sprawiło, że on się zmienił? Czy wiara Chiary zmieniła ciebie?
Odpowiedź jest krótka: nie.
 Życie... Życie jest po prostu  za bardzo skomplikowane.
- Nie chcesz się zmienić, prawda? - Głos Mirabel jest cichy, ale udaje mu się obudzić cię z zamyślenia. Nie odpowiadasz, pozwalasz, by dziewczyna sama sobie odpowiedziała. Chwytasz za małą filiżankę i bierzesz łyka już letniej kawy. Pchany niewidzialną siłą, rozglądasz się po kawiarni. Gdy twój wzrok zatrzymuje się na wyjściu, omal nie krztusisz się napojem.
Pod drzwiami stoją dwie, młode kobiety. Jedna - ta, która rozgląda się w poszukiwaniu wolnych miejsc - ma krótkie, rude włosy i kilka piegów na jasnej twarzy. Nie znasz jej. Za to ta druga... Ta druga ma sięgające za łopatki blond włosy, mocne i jedwabiste. Ubrana jest w dobrze ci znany, granatowy żakiet i jasne dżinsy. Możesz się założyć, że przechodząc, zostawia za sobą słodki, waniliowy zapach; uwielbiasz ten zapach, nieraz doprowadzał cię do czystego szaleństwa.
Kiedy jej orzechowe oczy spoglądają prosto na ciebie, na chwilę tracisz oddech.
- Chiara...
*********

No cześć Mordeczki!
Nie było mnie tutaj dwa tygodnie, ale miałam problem z internetem. Na szczęście pan informatyk wreszcie się zlitował i rozwiązał mój problem :)
Weny ostatnio mam jak na lekarstwo (by nie powiedzieć, że wcale jej nie ma), zapasów też już mało, potrzeba mi skoków!
I nie wiem co jeszcze. Katowice są spoko.
A co u Was? ;3

2 komentarze:

  1. Cześć Mordeczko! Jak miło przeczytać sobie Fettiego po ciężkim dniu na uczelni, w którego skład wszedł aż jeden wykład! :D
    Co mi się przede wszystkim podoba to to, że pomimo słów Mirabel i jej pojawienia się w życiu Manuela, on wciąż pozostaje sobą. Nie ugina się pod wpływem jej sposobu przewiercania go na wylot, nie przyznaje jej racji, wciąż jest tym samym Manuelem, tylko takim, który powoli otwiera oczy na swoje błędy. Ogólnie Manuel to taka genialna postać, coś w stylu "Tak, zdradzałem osobę, która kocham, co zrobić". Uwielbiam go i choć momentami mam ochotę strzelić go w tył głowy, by w końcu zaczął myśleć o innych, tak wciąż nie potrafię popatrzeć na niego jak na typowego faceta, którymi swoim postępowaniem zraził mnie do siebie. Nah, on jest fantastyczny. Tak jak i Mirabel. Przez nią nabrałam ochoty na sernika!
    Czuję, że teraz będzie sie działo... Spotkanie z Chiarą. A obok Mirabel... Jak Manu z tego wybrnie? Co zrobi? Jak zachowa się Chiara? A jak Mirabel? Czekam, czekam! Ściskam, pozdrawam i życzę Ci ogroma weny. Buziaki. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym poinformować Cię o dodaniu Twojego bloga do spisu opowiadań poświęconych skoczkom narciarskim. Twój blog ma w liście następujący numer 45. Jeżeli chcesz coś zmienić w swoim zgłoszeniu, kieruj się do zakładki Spam. Byłoby mi miło, gdybyś dodała gdzieś link do mojego bloga (jeśli to zrobisz to poinformuj mnie również w Spamie).
    Dziękuję za uwagę i pozdrawiam serdecznie.
    [przepraszam za spore opóźnienie. Dodaję informację w celu poinformowania o dodaniu bloga do spisu, ale jeżeli już o tym wiesz, zignoruj ten komentarz lub usuń]

    OdpowiedzUsuń