dziewiętnaście: katastrofy życiowe




- Manu! Manu! Czekaj!
Zatrzymujesz się przed swoim autem i czekasz, aż Michael cię dogoni. W końcu chłopak materializuje się obok ciebie i oparłszy się o samochód, próbuje ustabilizować oddech.
- Co jest? - Pytasz, z trudem powstrzymując irytację. Chcesz jechać już do domu, wziąć zimny prysznic i spróbować się przespać. Jesteś na tyle zmęczonym tym dniem, że zasypiasz na stojąco. Może wreszcie spłynie na ciebie kojący sen, który chociaż na pięć minut pozwoli ci zapomnieć o całym świecie?
Blondyn patrzy na ciebie w kompletnej ciszy. Po tym jak marszczy czoło, wiesz, że próbuje dobrać odpowiednie słowa. Chyba czuję się trochę... niezręcznie?
- Co z Mirabel?
- A co ma być? - Dziwisz się. Kiedy wychodziłeś rano z mieszkania, nic nie zapowiadało, że z Mirabel ma coś się stać. Jedynie tym razem nie życzyła ci miłego dnia, bo wiedziała, że taki po prostu nie będzie. Zamiast tego obdarzyła cię krzepiącym uśmiechem, mówiącym że nie jest na ciebie zła za wcześniejszy wybuch. Chyba rozumie, że jesteś teraz w takiej sytuacji, w której zamieniasz się w tykająca bombę. Całą swoją łagodność, jak zwykle, masz zarezerwowaną dla Chiary.
- Przez cały dzień nie odebrała ani jednego mojego telefonu. - Michi znowu marszczy czoło, spuszczając z ciebie wzrok. Jest w nim coś takiego bezradnego i przygniatającego serce. Jakiś taki smutek, może lęk. Zupełnie jakby już przyzwyczaił się do Winckler i bardzo nie chciałby jej stracić.
Prychasz tak bardzo w stylu starego Manuela. Jeszcze do końca nie pozbyłeś się starych nawyków.
- Może za bardzo jej się narzucasz?
Hayböck morduje cię spojrzeniem. Co on taki wrażliwy?
- Przeprowadza się. Może nie ma czasu. - Wzdychasz.
- Dzisiaj? - Blondyn ze zdziwieniem unosi ku górze brwi. - Miała w piątek. Miałem jej pomóc. O co chodzi?
Wzruszasz ramionami.
- Kto ją tam wie. Może okazało się, że może wprowadzić się wcześniej i nie chciała cię odciągać od treningów? Michi, dobra rada wujka Fettnera, nie próbuj zrozumieć kobiety, bo za cholerę tego nie zrobisz.
- Co tam frajerzy? - Obok was pojawia się Schlierenzauer i jego irytujący uśmiech. Odkąd Sandra powiedziała przedsakralne "tak", chłopak nie potrafi przestać się szczerzyć i kipieć miłością. - Patrzenie na wasze smutne pyśki przyprawia mnie o depresje.
- A jak ja na ciebie patrzę to rzygam tęczą. - Odgryzasz się życzliwie. - Problem jest taki, że Hayböck zaczął nam się za bardzo angażować.
- Wcale, że nie - protestuje Michi.
- Wow, nie tak dawno płakałeś za Birgit, a już latasz za inną spódniczką jak... jak... - Gregor w skupieniu przygląda się blondynowi, nie mogąc znaleźć odpowiedniego porównania. - jak Freund za wkładkami! - Wykrzykuje po chwili z entuzjazmem zwycięzcy, a tobie wręcz ręce opadają nad głupotą Schlierenzauera.
- No to pojechałeś. - Stwierdzasz lekceważąco, za co zostajesz obdarowany schlierenzauerowym, lodowatym spojrzeniem.
- Po prostu ją lubię, okej? - Hayböck wzdycha bezsilnie. - To nic takiego.
Ale ty swoje wiesz - Michi nie wygląda na kogoś, kto ją po prostu lubi. Wpadł. Po uszy. I wcale to cię nie cieszy, bo znasz Mirabel i wiesz, że trudno do niej dotrzeć. Trzeba się trochę pomęczyć, by zaufała i pozwoliła być naprawdę blisko. Więc oczywistym jest, że boisz się, że brunetka może złamać serce twojego kumpla.
- A ty, Fettner? Jaka jest twoja katastrofa życiowa? - Poważne oczy Gregora są wbite w twoją twarz. I nawet Hayböck przestaje sprawdzać, czy aby nie ma żadnej nowej wiadomości od Mirabel i schowawszy telefon, podnosi na ciebie wzrok.
Wzdychasz głośno. Chcesz odpowiedź, ale jakby coś utknęło ci w gardle, skutecznie blokując jakiekolwiek słowa. Napinasz mięśnie, zaciskasz pięści, przygryzasz wargę - wszystko, by uchronić się przed rozpadnięciem się. Strach znowu cię paraliżuje, a cała sytuacja najzwyczajniej na świecie cię przerasta. I chyba oto nastał ten moment, kiedy nie potrafisz zamaskować prawdziwych emocji, kiedy twoje prawdziwe odczucia biorą górę nad pozorami, którymi zazwyczaj karmisz innych.
Bierzesz kolejny głęboki wdech. I jeszcze jeden. W końcu wyrównujesz oddech i uciekając spojrzeniem przed przyjaciółmi wyznajesz roztrzęsionym głosem:
- Chiara jest chora. Jutro ma przeszczep. Nie wiadomo czy...
Kręcisz głową, jakby chcąc odrzucić od siebie tą straszną myśl, a potem najzwyczajniej na świecie pozwalasz łzom popłynąć po swoich policzkach. Nie obchodzi cię, że chłopaki stoją tuż obok, że mijają was pracownicy ośrodka, że jesteś twardym facetem. Pękasz jak gorąca szklanka wystawiona na mróz, tak bardzo zły na siebie za własne uczuciowe popapranie, które doprowadziło twój związek z Chiarą do rozpadu. Jednocześnie wciąż nie potrafisz przestać myśleć o Kastner, o jej chorobie, o własnym strachu.
Dłużej nie możesz oszukiwać wszystkich, że jest w porządku. Bo nie jest. I szybko nie będzie.
Jest po prostu katastrofalnie.
- Stary... - Gregor klepie cię po plecach, chcąc dodać ci otuchy. Nie wie, co powiedzieć, jak się zachować. Bo przecież "wszystko będzie dobrze" nie zmieni nic.
- Sorry. - Mruczysz, prostując się i wycierając policzki. - Sorry.
- Nie musisz. - Michael uśmiecha się do ciebie blado. - Jesteśmy twoimi przyjaciółmi. Wiesz, że możesz na nas liczyć.
- Dzięki. - Odwzajemniasz uśmiech. Jest ci lżej, wiedząc, że nie jesteś w tym wszystkim sam i że w razie potrzeby masz w swoim życiu osoby, które cię złapią, ratując cię przed upadkiem.
- Przejdziemy przez to. - Dodaje jeszcze Gregor i przygarnie cię do siebie w braterskim odruchy.
Oby miał rację.
***
Zastajesz  Mirabel siedzącą na blacie w twojej kuchni. Bez makijażu, w luźnym swetrze i legginsach wygląda niewinnie i słodko; zupełnie nie przypomina tej zadziornej dziewczyny, którą poznałeś niegdyś w barze.
Zatrzymujesz się w drzwiach i opierasz się o framugę, patrząc na nią zmęczonymi oczami. Oboje nie przypominacie ludzi z tamtego wieczoru - obojętnych, spragnionych chwilowej rozrywki, jakby pozbawionych głębszych uczuć. Czujesz się jakby od tamtej nocy minęły całe wieki. Teraz jest jednocześnie lepiej i gorzej niż wtedy.
- Cześć. - Mówisz cicho, na co Mirabel kiwa ci głową. Jej zamyślone spojrzenie długo przy tobie nie zostaje.
- Przyszłam oddać klucze. - Odzywa się po kilku minutach. - I podziękować.
Uśmiechasz się smutno. Trudno ci pogodzić się z myślą, że znowu zostajesz sam i to jeszcze w tak niszczącej sytuacji. Ale przecież tak musi być.
- Oczywiście zostaniemy w kontakcie? - Unosisz pytająco brew.
- A chcesz?
- Głupie pytanie.
Siadasz obok niej na blacie. Wraz z wdychanym powietrzem, wciągasz subtelny zapach jej perfum. Kurczę, będzie ci jej brakować. I to chyba znowu jest ta chwila, w której musisz przyznać, że będziesz najzwyczajniej na świecie tęsknić. Za smacznymi obiadkami, za łazienką okupowaną przez dwie godziny, za wspólnym oglądaniem Nie igraj z aniołem. Za nią. Nigdy nie przypuszczałbyś, że możesz się zaprzyjaźnić z jakąkolwiek kobietą. W końcu kto jak nie ty, zawsze najgłośniej krzyczał, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje?
Ale między wami było coś więcej niż przyjaźń. Ratowaliście się nawzajem. Uczyliście się innego życia - życia bez jednonocnych przygód, które miały zagłuszyć prawdziwe uczucia. Ewoluowaliście. I może wciąż nie jest łatwo, ale na jakiś sposób jest lepiej.
Tyle jej zawdzięczasz. Chciałbyś jej to powiedzieć, ale brakuje ci słów, które mogłoby dokładnie oddać twoją wdzięczność.
- Powinnaś zadzwonić do Michaela. Martwi się, chłopak. - Mówisz zamiast tego. Dziękowanie nigdy nie było twoją mocną stroną.
Mirabel w zamyśleniu wydyma wargi.
- Halo? Jesteś tutaj? - Machasz jej przed oczami dłonią, na co brunetka wykrzywia twarz w grymasie.
- Przepraszam, zamyśliłam się. - Wyjaśnia. - Co z Chiarą?
- Jutro przeszczep. Różnie może być.
- Manuel?
- Hmm?
Mirabel opiera głowę o twoje ramię i przymyka oczy. Chwilę siedzicie tak pogrążeni w kompletnej ciszy i we własnych myślach. Za oknem zachodzi słońce, a kuchnię zalewa ciemność, jednakże dla ciebie czas jakby stanął w miejscu.
- Chyba zrobiłam coś złego. - Wyznaje szeptem Winckler. Instynktownie obejmujesz ręką jej plecy, jakby chcąc chronić ją przed konsekwencjami jej czynu, czymkolwiek on jest.
- Co się dzieje, Mirabel?
Brunetka niepewnie przygryza wargę. Jej oddech przyśpiesza i nawet serce, jakby szybciej bije.
- Zakochałam się.
Otwierasz szerzej oczy, zaskoczony jej słowami. Jeszcze do niedawna sam uważałeś za głupców tych, którzy mówili o miłości, ale od tamtego czasu tyle się zmieniło. Zdążyłeś uwierzyć w miłość, przestałeś uciekać. Zacząłeś chcieć kochać. I chyba musisz przyznać, że zakochanie to nie taka straszna zbrodnia.
- Hej, przecież to nie powód do smutku. - Próbujesz ją przekonać. - Zwłaszcza, że Michi chyba odwzajemnia...
- Nic nie rozumiesz! - Mirabel zeskakuje z blatu i zatrzymuje się przed tobą, cała roztrzęsiona. Wpatruje się w ciebie szklanym wzrokiem, raz po raz zaciskając i rozprostowując palce. Jej twarz wykrzywia grymas bólu, a rozczarowanie odbija się w błękicie jej oczów. - Kompletnie nic!
- To mi powiedz. - Mówisz łagodnie, chcąc ją uspokoić. Na marne. Policzki brunetki pokrywają się krokodylimi łzami, a ona sama wydaje się być zupełnie bezradna wobec zaistniałej sytuacji.
Winckler kręci głową, jakby chcąc wyrzucić z głowy własne myśli. W końcu się poddaje. Gdy się odzywa, jej głos jest drżący i cichy.
- To w tobie się zakochałam, Fettner.
A ty czujesz się, jakbyś utracił grunt pod nogami.
*****
Momentami chyba przesadziłam, ojej.

Piosenka perfekcja, ja wiem ;3
W przerwie gdzieś między psychologią humanistyczną a koncepcją rozwoju poznawczego postanowiłam dodać rozdział. Bo uczenie się na mój pierwszy egzamin wybitnie mi nie wychodzi </3

Trzymajcie się ciepło i zapraszam tutaj (bo jeszcze na tym blogu nie spamowałam! ;o): pata-w-gapa.blogspot.com

5 komentarzy:

  1. I czemu czułam, że tak będzie? Biedny Michi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Psychologia jest super <3

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG, OMG, ale się porobiło O.o

    biedny Michi, biedny Manu, biedna Mirabel i biedna Chiara :(

    mam nadzieję, że to się wszystko wyjaśni i będzie dobrze...

    pozdrawiam :*

    weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczynam się bać tego, co ostatnio nazwałaś komplikacjami.
    Serio.
    Przeszczep, Mirabel... Tyle zła tu możesz narobić.
    No ale skoro robisz je w takim pięknym, doskonałym stylu, to Ci pozwalam.
    I powodzenia z tym egzaminem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominuj i bądź nominowany/a!
    Z racji tego, że Twoje opowiadanie znajduje się na spisie opowiadań o skoczkach narciarskich, ma możliwość zakwalifikowania się do pierwszej serii konkursu na Opowiadanie Roku 2014!
    Poproś swoich czytelników o nominację i sama nominuj swoje ulubione opowiadanie!
    Więcej: http://skijumpinglover.blogspot.com/p/opowiadanie-roku.html

    Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za spam

    OdpowiedzUsuń