cztery: nic nie zmieniać



Siedzisz znudzony i słuchasz jakiegoś durnego przemówienia. Obok ciebie Diethart wręcz leży na stole, chrapiąc głośniej od dźwięków wydawanych przez młot pneumatyczny. Anette, jego śliczna dziewczyna, próbuje go wybudzić, ale Thomas ma mocny sen i ani myśli wracać do rzeczywistości. Póki co, nic specjalnego go nie omija - te oficjalne części zawsze są takie sztywne i nudne. Oczywiście, musicie pożegnać Pointnera elegancko, ale, no cóż, nie ukrywasz, że czekasz, aż kamery znikną a ty będziesz mógł najebać się w cztery dupy.
Bo co innego niby można robić na takich imprezach?
Ziewasz przeciągle, rozglądając się na boki. Większość dziewczyn przyszła z kimś, a więc masz mocno ograniczony wybór, zresztą dzisiaj nie masz ochoty na flirty i amory. Jesteś zmęczony ciągłym dryfowaniem, ale nie chcesz się do tego przyznać. Okłamujesz się. Okłamujesz się i jest ci z tym dobrze, a może... a może to kolejne kłamstwo, które upraszcza twoje życie?
Twoje myśli stają się za bardzo skomplikowane, wybiegają w te rejony mózgu, w które nie powinny. Nie chcesz żadnych psychoanaliz i innych bzdur. Chcesz po prostu żyć bez żadnych komplikacji i ograniczeń, chcesz mieć dobrą zabawę i żadnych zmartwień.
Ale nie na tym polega życia, czyż nie?
Oddychasz z ulgą, gdy jakiś frajer kończy przemówienie i wznosi toast. Szampan jest dobry, ale za słaby. Po kilkunastu minutach wreszcie możesz napić się czegoś mocniejszego, czegoś, co pozbawia ciężaru twoich myśli. Uczucie irracjonalnego lęku i niepewności, jakiegoś takiego wewnętrznego pogmatwania zniknęło; znowu jesteś wolny jak ptak.
- Ale nudy, co nie? - Podchodzi do ciebie Schlierenzauer. Chłopak tradycyjnie dzierży w ręce puszkę Red Bulla.
- Mhmm - Przytakujesz. - Dzisiaj jesteś abstynentem?
- Prowadzę. Zresztą nie będę tu długo siedzieć, mam lepsze rzeczy do roboty. - Gregor błyska zębami w szelmowskim uśmiechu, a jego spojrzenie czujnie taksuje tłum.
- Skoro o tym mowa, gdzie Sandra? - Pytasz ze śmiechem. Naprawdę cieszysz się ze szczęścia przyjaciela, zwłaszcza, że ostatnie tygodnie były dla niego cholernie trudne. Pasmo niepowodzeń sportowych, presja trenera, własne ambicje, a do tego kłopoty z Sandrą. Ale w końcu po każdej burzy wychodzi słońce.
Taa... Średnio w to wierzysz, no ale przecież nie będziesz kłócić się z przysłowiami.
- Gada z laską Koflera. Wiesz, babskie ploteczki. - Blondyn przewraca oczami, ale nie przestaje się uśmiechać. Jest autentycznie szczęśliwy i wyluzowany, jest po prostu sobą sprzed kryzysu.
Stary Gregor wrócił, to dobry znak.
- Czuję się jakbym znowu się w niej zakochał. Świetne uczucie, musisz kiedyś spróbować, mówię ci. - Skoczek szturcha cię łokciem w bok.
Nie wiedząc czemu, jego słowa paraliżują cię. Czujesz się nieswojo i dziwnie, oczami wyobraźni widzisz siebie stojącego nad przepaścią. Bierzesz głęboki wdech i, żeby się uspokoić, pociągasz łyka swojej szkockiej.
- Manuel Fettner się nie zakochuje, kolego.
- Prędzej czy później to dopadnie nawet Maneula Fettnera i ciekawe kto powie wtedy ha ha ha.
- Zejdź ze mnie. - Odpowiadasz urażony.
Gregor kręci głową.
- Coś ty taki drażliwy ostatnio? To przez Chiarę, co?
Na szczęście przed odpowiedzią ratuje cię nadejście Sandry. Gdybyś mógł, padłbyś jej teraz do stóp. Jeszcze nigdy nie cieszyłeś się na jej widok, jak właśnie w tej chwili.
O Sandrze Stiegler można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest klasyczną pięknością. Dziennikarze wielokrotnie wypominali to Schlierenzauerowi, jednakże Gregor nigdy się nie zrażał i wiernie stał u boku tej uśmiechniętej blondynki.. Rozumiesz to, Sandra jest naprawdę świetną dziewczyną i uszczęśliwia Schlieri'ego jak nikt inny.
- Manuel, tak dziwnie widzieć cię bez żadnej dziewczyny u boku.
No tak, już zapomniałeś, że Sandra potrafi być zgryźliwa. Ale ma przy tym tyle uroku, że nie sposób jej nie lubić.
- Regeneruję siły. - Mówisz, unosząc do góry literatkę z przezroczystym płynem. - Widzisz tamtego rudzielca, który rozmawia z Bastianem Baumannem? Dzisiaj przenocuję u niej.
- A to nie jest przypadkiem dziewczyna Kreuberga?
- Kogo to obchodzi? - Prychasz. Wiesz, że Linda, Silvia, Yvone, czy jak jej tam, będzie dziś z tobą. Przez cały wieczór nie może oderwać od ciebie wzroku, co chwilę posyła ci nieśmiałe uśmiechy. Wystarczy tylko  trochę ją zbajerować i, o ile teraz, nie jest przekonana, czy pójście z tobą do łóżka to dobry pomysł, to o tyle później sama będzie cię o to wręcz błagać. Znasz takie jak one.
Bierzesz łyka drinka. Co prawda nie miałeś w planach żadnych miłosnych podbojów, ale perspektywa kolejnej bezsennej nocy cię przeraża. Chcesz mieć czym zająć myśli przez tych kilka godzin i ten rudzielec jest dobrą sposobnością ku temu.
Dziewczyna Kreuberga, jakby czując, że o niej myślisz, przenosi na ciebie wzrok. Posyłasz jej leniwy, nieco zadziorny uśmiech. Ruda odwzajemnia nieśmiało gest i spłoszona, szybko odwraca głowę. Zdecydowanie, znajdziesz się dzisiaj w jej sypialni.
- Rozbijanie swojego związku to co innego niż rozbijanie cudzych. - Komentuje opryskliwie Sandra.
Wzruszasz ramionami.
- To ona zaczęła.
- Manuel!
- No co? Ona się na mnie napaliła, nie widzisz?
Stiegler kręci bez przekonania głową, a Schlierenzauer śmieje się cicho. Wiesz, że oni nie rozumieją ani ciebie ani tej laski. Dla nich wierność to podstawa związku. A dla ciebie? Czy wierność znaczy dla ciebie cokolwiek?
Gdyby Chiara cię zdradziła... Gdyby to zrobiła... Chyba byś tego nie zniósł.
Aha.
A ona ciągle ci wybaczała, robiła wszystko, by cię u siebie utrzymać. W końcu opadła z sił.
I teraz nie możesz spać, a jeśli już zaśniesz, budzisz się zlany potem.
Nie wiesz, co jest grane, a nawet jeśli coś podejrzewasz to nie chcesz się do tego przyznać - tak jest po prostu łatwiej.
- Wybaczcie, zostawiam was samych, zresztą słyszałem, że macie w planach prokreacje, więc was nie zatrzymuję. Podzielcie się ze światem waszymi super genami. A teraz ciao. - Żegnasz się z przyjaciółmi, po czym kierujesz się w stronę baru i zamawiasz dwa drinki. Rudzielec już na ciebie czeka.
******

keine Ahnung, dlaczego prawie wszystkie rozdziały nazywają się tak, jak piosenki happysadu.
i hej, ostatnio miałam tendencję do tworzenia przesłodzonych i wyidealizowanych głównych bohaterów męskich, a Manuel zdecydowanie od nich odbiega, więc trochę jestem dumna, ha :D


1 komentarz:

  1. Nie wiem czy widziałaś to zdjęcie na instagramie, gdzie Manu zmieścił w obiektywie kilka ładnych kartonów polskiej wódki, ale automatycznie to mi się skojarzyło na początku tego rozdziału :D jakoś ciężko sobie wyobrazić aż tak niedobrego Manuela, ale czyta się o takim charakterku dużo ciekawiej niż o wyidealizowanym lalusiu :3 jestem ciekawa kiedy powie sobie stop, kiedy zauważy, że ten sposób tylko go pogrąża i tak naprawdę nie pomaga nawet na chwilę.
    Pozdrawiam ♡

    OdpowiedzUsuń